czwartek, 4 grudnia 2014
Grudniowa fala ciepła
środa, 3 grudnia 2014
Nieidealna choć najlepsza
czwartek, 13 listopada 2014
Kalednarium
niedziela, 9 listopada 2014
Nie tracę ducha Świąt! Czyli prezenty dla opornych część I
poniedziałek, 27 października 2014
Przewijka i {Akcja}: Eo, eo, macie SEO?!
piątek, 24 października 2014
Lubię listopad
czwartek, 23 października 2014
Pani Domu czy Kura Domowa?
czwartek, 16 października 2014
Tran dla dzieci
środa, 15 października 2014
Upcycling, re-purposing i inne sposoby na rzeczy z rzeczy.
wtorek, 14 października 2014
Zaangażowane rodzicielstwo
poniedziałek, 6 października 2014
Mamo, daj sobie troszkę luzu- Bloginie
niedziela, 5 października 2014
Pani D kontra Pani B- czyli dobra woda zdrowia doda
środa, 1 października 2014
Hiperdumnam!
Co to jest rogówka? Gdzie jest najdłuższe drewniane molo w Europie? Jak tam Twoja perystaltyka? Czy możemy dziś obejrzeć Wielki Wóz? Czy nasze auto ma sprawne przekładnie? Jak pachnie wodór? Czy mamy w domu jakis pryzmat?
Poważnie...
Ostatnio w drodze do przedszkola taki wyniknął między nami dialog:
A: Mamo, a czy Ty masz bakterie?
J: Oczywiście, że mam, każdy ma. Tylko nie zawsze są one groźne dla zdrowia. Są np. bakterie w jelitach, które pomagają nam trawić.
A: Ale przecież POTENCJALNIE każda bakteria jest groźna, prawda?
J: (nadal zbieram szczękę po POTENCJALNIE) Yyyyy....no niby tak.
A: To może ja dziś nie pójdę do przedszkola, bo czuję że moje bakterie są dziś wyjątkowo aktywne. Bo tak naprawdę Mamusiu, sami nie wiemy jakie niesiemy zagrożenie!
(przypominam...lat 5,5)
poniedziałek, 22 września 2014
Długofalowe skutki PoznańMy Się 2.0
Za skarby świata nie odpuszczę Izie i Izie- Nanio born to be wild i Nie tylko różowo. Kino z maluchami wręcz obowiązkowe. Może Maja?
Weronika- Budująca Mama robi fajny konkurs, wiedzieliście o tym? Nie? To już wiecie! Więc biegusiem, kto ma maluszka w pieluszkach śmiga :)
Karolina- Dzieciństwo Panny M szykuję dla Ciebie małą niespodziankę, czekam tylko aż się Ula wykluje:)
I tak bym mogła wymieniać co mi się tam w głowie wykluło :)
Ale niech choć część z moich pomysłów pozostanie niespodzianką
czwartek, 18 września 2014
PoznańMy Się 2.0 - część III - czyli kto temu winien
niedziela, 14 września 2014
PoznańMy Się 2.0 - część II- czyli jak Koszulove nas zabawiało
sobota, 13 września 2014
PoznańMy Się 2.0 - część I - czyli jak to z tymi blogerkami jest

W ostatnią sobotę wybrałam się do Poznania na spotkanie blogerek, pierwsze w moim życiu! Jadąc tam, nie do końca wiedziałam czego oczekiwać. Z jednej strony samo poznanie innych mam wydawało się fajne, z drugiej...blogerek? No proszę, przecież ze mnie taka blogerka jak z mysiej dupy trąbka! Na dodatek wszystkie zaproszone Panie to blogerki parentingowe. A ja co? Coś tam szyję, coś napiszę i finito. Ale..raz kozie śmierć. To było moje pierwsze spotkanie z blogerkami, i mam nadzieję, że nie ostatnie. Pojechałam i...nie żałuję. Spotkałyśmy się w Family Cafe Centrum Kreatywnego Rozwoju. Przyznam szczerze, że miejsca kompletnie nie znałam, mimo że w Poznaniu wiele lat mieszkałam, i nadal często bywam. Miejsce przepięknie urządzone, bardzo dziewczęco i miękko nie tylko dla oka. Tiulowe pompony, aksamitne sofy. A wszystko w pastelach, bieli. Pięknie! A na dodatek coś co mnie powaliło na kolana- kuchnia w samym środku. Można podglądać kucharzy, bo ściany w większości są przeszklone. My tu sobie pitu-pitu przy kawce, a z zza szyby dochodzą smakowite zapachy i dźwięki! Akurat dwaj panowie kucharze smażyli boczek i kurki. REWELACJA!!
środa, 3 września 2014
Samemu
No i się zaczęło
czwartek, 21 sierpnia 2014
Masz 15 minut? Zrób sobie skrzynke!
Anyway...krok po kroku. Zdjęciowo. Opisu chyba nie trzeba, bo to proste jak drut :) wymierz, potnij tkaninę, zaprasuj zapasy na szwy, zszyj, włóż i ciesz się swoją nową-starą skrzynką.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
PoznańMy sie 2.0
Taka leniwa niedziela
Upał, żar i ukrop. Trzy słowa opisujące minioną niedzielę. Zasunęliśmy rolety. Zrobiłam mrożoną herbatę. Dzieci szalały z lego, a ja z maszyną. Oto efekt godzinki z lekkim okładem.
sobota, 9 sierpnia 2014
Historia do podotykania
Oprócz szycia lubię zwiedzać. Jeździć, odkrywać, poznawać, odwiedzać. Z dziećmi zwiedza się inaczej, wolniej, wybiera się inne miejsca, na co innego zwraca się uwagę.
Mieszkamy w fajnym miejscu. I nie chodzi mi tylko o dom/mieszkanie, który/e znajduje się w budynku dawnej piekarni, a dokładnie części piekarni która była cukiernią. Mieszkamy w bliskiej odległości Poznania, Gniezna, Biskupina...a więc kolebki polskości.
Na szczęście dzieci zaopatrzyliśmy w wygodne foteliki samochodowe, więc wycieczki to dla nas czysta przyjemność.
W ostatnią niedzielę postanowiliśmy zrobić chłopcom lekcje historii. Biskupin. Historia na wyciągnięcie ręki, wszystkiego można dotknąć, pogłaskać, ulepić z gliny garnek. Obejrzeć pszczoły, pogłaskać owce. Wydoić krowę, spróbować chleba z ziemnego pieca.
Było miło, ciekawie i odkrywczo. Na pewno wrócimy tam w czasie wrześniowego festynu.
Troche zdjęć :
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Na pokładzie od rana...
W czasach "przed maszyną" kupiłam chłopcom quility marynarskie. Uszyła je Asia - tutinella. Mam marynarskie czapki sówki zrobione na szydełku przez Guga Baby Kniting.
Literki filcowe uszyła dla mnie Gosia.
Na weekend mój plan przewiduje uszycie zasłonek do pokoju chłopców, wyściełania do kosza wiklinowego i dwóch pojemników/worków na piżamki.
Wakacje to całkiem nudna sprawa
Tak właśnie stwierdził starszy synek po powrocie z nad morza. Był z dziadkami dwa tygodnie. Dwa długie słoneczne tygodnie. Po powrocie stwierdził że plażowanie, opalanie i pływanie to nuda. A to chodzenie na plażę to męczy, wykańcza i w ogóle. I że on woli przedszkole. Z jednej strony-fajnie, z drugiej...
Chyba jeszcze za wcześnie na takie wnioski, ale oby nie rósł mi pod okiem mały pracocholik. Wystarczy że jego tata nie umie odpoczywać.
poniedziałek, 14 lipca 2014
Książki, książki...
W ten sam sposób jak książki dla dorosłych odbieram literaturę dziecięcą. I tymi samymi kategoriami wybieram treści i formy, które potem trafiają do moich dzieci. I tak samo jak dorośli-dzieci mają własny gust, i mają do tego absolutne prawo. Jednakże dopóki głośno nie protestują( :) ) książki dla nich są wybierane przeze mnie. Mają swoje ulubione, mają znane na pamięć. Mają takie przy których śmieją się w głos za każdym razem, i takie które zaczynaliśmy po dziesięć razy i nie skończylismy. Dziś o naszych ulubionych książkach.
1. Słon Elmer- to chyba nasz pierwszy prawdziwy książkowy hit. Historie Elmera czytałam setki razy. Setki razy ogladalam obrazki. Rysowałam słonia. Ba! Nawet musiałam wyśledzić Elmera w wersji pluszakowej. Elmer to u nas nieustający hit od ok. 3 lat.
2. Binta, Babo i Lalo- wiecie jaka była moja pierwsza myśl jak zobaczyłam te książeczki? Że będą przy nich rechotać. Instynkt mnie nie zawiódł. Starszy do dziś śmieje sie w głos a młodszy powtarza kolejne słowa jak zaczarowany.
3. Mamoko i Ulica Czereśniowa- ale jak to? Książka bez liter? Zdań? Ano tak! I to książka przy której mój ówczesny 3,5 latek spędził 3 godziny ciurkiem! Do dziś są to książki, które polecam wszystkim znajomym dzieciatym i tym, którzy chcą 3-4-5 latkowi zrobić prezent.
4. Piaskowy Wilk -trylogia o Karusi zagościła u nas niedawno, i każda część została już przeczytana ze trzy razy. Wieczorne czytanki są przeciągane o "jeszcze jeden mamo, ostatni!" rozdział praktycznie codziennie. Rozdział z językiem paplańskim znam chyba na pamięć!
5. Detektyw Pozytywka -Grzegorz Kasdepke to bardzo fajny autor wielu książek dla dzieci, jednak Detektyw Pozytywka to u nas numer 1. Mój synek-wówczas 4 letni-chciał nawet założyć agencje detektywistyczną. A pakując się nad morze zabrał lupę, lornetkę, notes i ołówek, szczypce (moje kuchenne) i rękawiczki. Zapytany po co, odparł, że musi być przygotowany jak mu się trafi "sprawa".
środa, 25 czerwca 2014
Proste
Życie było by takie proste, gdybyśmy sami go sobie nie komplikowali. Czy już nie wystarczy być po prostu szczęśliwym, a trzeba być spełnionym, wykształconym i dobrze ubranym żeby być prawdziwie szczęśliwym? Dlaczego żadna mama nie chce żeby jej dziecko było szczęśliwym hydraulikiem, szewcem czy mechanikiem, a każda widzi swojego malucha w dostojnej todze, czystym, białym fartuchu albo w garniturze za biurkiem?
Czy proste szczęście nie jest najlepsze? A dlaczego? Bo jest proste! Proste posiłki, proste przyjemności, proste do rozwiązania problemy... proste a nie prostackie.
Ot, sprawa z dziś. Jutro koniec przedszkolnego roku. W związku z tym zrzutka na kwiaty dla Pań (7 osób). Zrzutka dobrowolna, 3 i 4 latków. Ale ustalona. Po 10 zł. I komentarze-a dlaczego tyle? a po co dla pani sprzątaczki, kucharki? Przecież wystarczy pomyśleć a bylo by tak prosto. Oddajemy dzieci na 8-9 godzin dziennie nie tylko pod opiekę jednej Pani. Jest Pani która pomaga przy posiłkach, ta która je przygotowuje, ta która sprząta. Im też należy się po prostu "Dziękuję!" Naprawdę miałam ochotę coś tym mamom powiedzieć. Tylko po co? W ich nastawieniu to nic nie zmieni, a u mnie spowoduje frustrację że ja zmienić nic nie mogę.
To nie tak, że nie lubię ludzi. Ale niestety znaczna większość mocno komplikuje swoje, a czasami przez to i moje życie. A ja lubię prosto. Ziemniaki z koperkiem, maślanka i czereśnie. To mi do szczęścia wystarczy.
wtorek, 24 czerwca 2014
Stop
Jakoś tak to się w życiu zdarza, że im więcej mamy na głowie, tym lepiej sobie z tym radzimy. I tak było ze mną do tej pory. Było... ale nie jest. I co więcej. Mam wrażenie, że gdzieś mi życie między palcami przecieka. Schematy, wzorce. Dzień za dniem taki sam. Zęby, śniadanie, ubieranie, przedszkole, praca, odebrać... jak chomik w kołeczku biegam i gonię własny cień.
Ale czasami trzeba zrobić stop.
Mój stop jest tam.
Sam środek wybrzeża. Oznaczony kamieniem.
Moje miejsce. Choć daleko.