czwartek, 4 grudnia 2014

Grudniowa fala ciepła

Wydawać by się mogło, że grudzień to zimny miesiąc. Plucha, śnieg, i minus pięć. Blee, fujjj i w ogóle chcemy już wiosnę! I zapewne tak jest. Na zewnątrz. Ale wewnątrz domów i nas jest ciepło, czasami wręcz gorąco.
Grudzień to taki miesiąc, który ogrzewa serca i umysły, otwiera oczy i uszy, ociepla relacje i więzy. Być może mam dużo szczęścia, bo mam kochającą się, małą rodzinę, z którą lubię się spotykać, biesiadować, rozmawiać, kolędować. Być może wynika to z tego, że mam w sobie wrażliwość, która nie pozwala mi przejść obojętnie wobec krzywdy i cierpienia innych. A być może z tego, że jakoś w okolicznościach świątecznych światełek, zapachu piernika i myśli o karpiu, łagodniejemy, zmienia nam się optyka, widzimy niedostrzegalne. Zapewne znajdzie się niejeden, który zarzuci mi, że można tak mówić mając oparcie w rodzinie, zaplecze finansowe i czas. I tak, i nie. Żeby poczuć się dobrze, nie potrzeba milionów, godzin ani setek ludzi. Wystarczy mieć w sercu iskrę, a wszystko zadzieje się samo. Staram się tego nauczyć moje dzieci. Żeby czerpały radość z tego, że sprawią radość komuś innemu. Drobnym gestem, słowem. No tak, ale jak pomóc nie wiedząc komu? W dobie internetu to żaden problem. Są setki stron ludzi proszących o pomoc, dziesiątki akcji, gdzie potrzebne jest wsparcie i finansowe i rzeczowe, albo po prostu dobre słowo. Nawet jeśli ktoś internetu nie ma, albo nie umie z niego korzystać może pomagać. Caritas, MOPSy, czy schroniska dla zwierząt znajdują się w każdym niemalże mieście. Czego potrzeba? Wszystkiego! Zwierzakom karmy, starych garnków, misek, posłań ze starych kołder czy kocyków. Ludziom żywności, ubrań, leków, dobrego słowa. Dzieciom zabawek, książek, kredek, kolorowanek. Jak pomagać? Często :) To niby nic takiego, wystarczy w sklepie kupić paczkę ryżu czy makaronu więcej, opakowanie chusteczek nawilżanych czy syropu przeciwbólowego w aptece i zanieść do najbliższej przychodni czy oddziału Caritasu. Oni wiedzą gdzie bezpośrednio skierować pomoc, gdzie brakuje na chleb, a co dopiero na leki dla dziecka. Wymieniasz miskę czy garnek na nowy? Nie wyrzucaj starego- zanieś do schroniska! Psiaki będą miały na czym spać i w czym jeść, a i środowisko ci podziękuje za niewprowadzanie do obiegu kolejnego problematycznego śmiecia. Przejdź się do parafii- może ksiądz zna kogoś, kogo ucieszy słoik zupy? Przecież to prawie nic nie kosztuje dołożyć do Twojego garnka dwie marchewki czy ziemniaki więcej. A dzięki temu ktoś raz w tygodniu będzie miał ciepły posiłek zamiast kanapek. Nie masz czasu gotować? Weź kartkę, długopis i napisz kilka ciepłych słów do kogoś kto cierpi. kto jest sam. Zajrzyj chociażby do Niegowa TU. Zobacz ile "dorosłych dzieci" czeka na Twoje słowo, kolorowy rysunek od Twojego dziecka. Na paczkę rodzynek czy kolorową gazetę, którą miałeś wyrzucić. 
Pomoc jest w nas, jest naturalną rzeczą, pomagamy młodszym, starszym, słabszym, cierpiącym. Satysfakcja jaką daje pomoc komuś jest jak adrenalina- uzależnia, i chce się jej więcej, i więcej... Zalewa nas wtedy fala ciepła, ogrzewa serca, umysły, przynosi spokój wewnętrzny, radość. Daje nadzieję i poczucie spełnienia. Nie tłum tej fali. Zwłaszcza w grudniu. Bo to taki zimny miesiąc. Daj się ogrzać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz