poniedziałek, 22 września 2014

Długofalowe skutki PoznańMy Się 2.0

Wiecie jakie są długofalowe skutki spotkania kilku fajnych mam w jednym miejscu? Głowa pełna pomysłów, telefon i mail serdecznych wiadomości, a kalendarz napełniony terminami miłych spotkań. 

Za skarby świata nie odpuszczę Izie i Izie- Nanio born to be wild i Nie tylko różowo. Kino z maluchami wręcz obowiązkowe. Może Maja?

Weronika- Budująca Mama robi fajny konkurs, wiedzieliście o tym? Nie? To już wiecie! Więc biegusiem, kto ma maluszka w pieluszkach śmiga :)

Karolina- Dzieciństwo Panny M szykuję dla Ciebie małą niespodziankę, czekam tylko aż się Ula wykluje:)

I tak bym mogła wymieniać co mi się tam w głowie wykluło :)
Ale niech choć część z moich pomysłów pozostanie niespodzianką


czwartek, 18 września 2014

PoznańMy Się 2.0 - część III - czyli kto temu winien

W zasadzie ten post powinien zawierać tylko zdjęcia. Bo o winnych zamieszania ma być mowa- czyli o sponsorach. Bez nich nie odbyła by się loteria i licytacja, na której zbieraliśmy pieniądze dla Ingi. 

Marta przygotowała dla nas identyfikatory i kubki, Ania pomponiki tiulowe, a Pixgraf

niedziela, 14 września 2014

PoznańMy Się 2.0 - część II- czyli jak Koszulove nas zabawiało

Marta, organizując spotkanie, oprócz celu charytatywnego postarała się zapewnić nam rozrywkę. Tym razem było to wspólne projektowanie koszulek z Koszulove. Powiem tak- koszulki z napisami to moja słabość. Kilka mam, min. kultowe z Pan Tu nie Stał- Miss Turnusu, Kurę domową, Zołzę - bardzo lubię je nosić, więc tym bardziej się ucieszyłam.

sobota, 13 września 2014

PoznańMy Się 2.0 - część I - czyli jak to z tymi blogerkami jest


W ostatnią sobotę wybrałam się do Poznania na spotkanie blogerek, pierwsze w moim życiu! Jadąc tam, nie do końca wiedziałam czego oczekiwać. Z jednej strony samo poznanie innych mam wydawało się fajne, z drugiej...blogerek? No proszę, przecież ze mnie taka blogerka jak z mysiej dupy trąbka! Na dodatek wszystkie zaproszone Panie to blogerki parentingowe. A ja co? Coś tam szyję, coś napiszę i finito. Ale..raz kozie śmierć. To było moje pierwsze spotkanie z blogerkami, i mam nadzieję, że nie ostatnie. Pojechałam i...nie żałuję. Spotkałyśmy się w Family Cafe Centrum Kreatywnego Rozwoju. Przyznam szczerze, że miejsca kompletnie nie znałam, mimo że w Poznaniu wiele lat mieszkałam, i nadal często bywam. Miejsce przepięknie urządzone, bardzo dziewczęco i miękko nie tylko dla oka. Tiulowe pompony, aksamitne sofy. A wszystko w pastelach, bieli. Pięknie! A na dodatek coś co mnie powaliło na kolana- kuchnia w samym środku. Można podglądać kucharzy, bo ściany w większości są przeszklone. My tu sobie pitu-pitu przy kawce, a z zza szyby dochodzą smakowite zapachy i dźwięki! Akurat dwaj panowie kucharze smażyli boczek i kurki. REWELACJA!!

środa, 3 września 2014

Samemu

Dużo rzeczy robię sama. Gotuję, piekę chleb, kleję pierogi, sprzątam, piorę, prasuję, robię zakupy, planuję. Szyję, wymyślam, zabawiam, ogarniam. Nie mam niani, sprzątaczki, pani do pomocy. Nie zamawiam jedzenia i zakupów przez internet. Nie kupuję zazwyczaj gotowych/przetworzonych rzeczy. Niby nic nadzywczajnego, prawda? A jednak ... Dlaczego? Nie jestem przecież robotem, nie mam niewyczerpalnych źródeł energii. A dlatego że lubię. I umiem, i mi się chce. Dlatego, że staram się być świadomym konsumentem, kontrolować to co daję moim dzieciom. Jeśli można ususzyć jabłka, to po co kupować suszone? Jeśli można zrobić samodzielnie ser, i nadziać nim pierogi, to po co kupować mrożone? Od dawna chodziły za mną suszone pomidory. Justyna zrobiła. Zrobiłam więc i ja. Zapach-boski. Niech sie włoskie suszone na słońcu schowają :)

No i się zaczęło

Dwoje dzieci w przedszkolu. W teorii -dużo wolnego czasu. W efekcie-dużo więcej pracy, czasu mniej, a na dodatek wróciłam do pracy. Sorry, taki mamy lajf :)