poniedziałek, 10 września 2012

Przedszkole- przerażające tylko dla mam

Przedszkole to temat rzeka, ale generalnie dziecię, systematycznie i optymistycznie informowane o fakcie że będzie uczęszczać, nie miało obaw ani nie przejawiało niechęci wobec instytucji przedszkola.
I tak- wyposażeni w kapcie, ręcznik, chusteczki, bidon i zapasowe ubranko ruszyliśmy w poniedziałkowy ranek ku przedszkolu. W szatni, o dziwo spokój. Wyło dziecko jedno, reszta pofruneła do sali tak szybko, że ledwie biedne matki zdążyły kapcie pozapinać. Pod oknem przedszkola rządek matek- kwok wypatrywał i wysłuchiwał, czy aby nie płacze, nie kwęka, nie stęka. Ja nie.
Umówiona z pierworodnym przydreptałam po 4 godzinach celem zabrania go do domu, w oczach miałam obraz dziecka zanoszącego się płaczem, z gilami do pasa, a tu niespodzianka. Wchodzę na salę, a A. w pełni ubawiony ani myślał iść ze mną. Wróciłam po kolejnych 3 godzinach i z płaczem ciągnełam dziecko do domu.
Wniosek- więcej stresu z powodu przedszkola miałam ja, niż mój w pełni uspołeczniony trzylatek.

Nauka języków obcych

Moje dziecię chłonne wiedzy, a pomne że matka spika troszkę w innych językach, wypytuje mnie co jakiś czas o różnorakie tłumaczenia.
I tak ostatnio:
A: Mamo, kocham cię wies?
M: Wiem żuczku.
A: A jak kocham po amielsku?
M: Aj low ju!
A: Aj low ju!
M: Pięknie!
A: A inacej?
M: Po niemiecku?
A: Nooo...
M: Iś libe diś.
A: Miś libe miś! Hahaha, bo my się kochamy jak misie!
M: ( Matka rozczulonym okiem zerka i się uśmiecha)
A: A jesce inacej?
M: Że tę.
A: Ze co?
M: Że tę- to po francusku, albo po włosku- Ti amo.
A: Nie umiem tak, to za trudne.
A: A znas więcej?
M: Więcej nie.

Po chwili..
A:Ti-tu, ti-tu, ti-ti!
M: ???
A: To po kosmitowemu było psecies!
M: Hahahahaha!( Większy napad śmiechu obudziłby dziecię drugie, więc stłumiłam)
A: A widzis, ja znam więcej obcych języków nis ty!