niedziela, 5 października 2014

Pani D kontra Pani B- czyli dobra woda zdrowia doda

Nie będę mydlić wam oczu. Dzbanek filtrujący wodę nie jest u mnie w domu nowością, co więcej- nie jest niczym nadzwyczajnym w biurze, na wakacjach, na wyjazdach wszelakich. Dzbanki takie znam i używam od dawna. 

Niestety, a może wręcz szkoda, że do niedawna ograniczałam się do jednej firmy. Więc kiedy na blogerskim spotkaniu PoznańMy Się 2.0 zostałam obdarowana dzbankiem firmy konkurencyjnej, pomyślałam : "Na co mi to skoro mam?". Błąd. Po pierwsze, dzbanek Dafi, bo o nim mowa, jest o niebo wygodniejszy w codziennym użytkowaniu. Serio! Jak to możliwe? Otóż moje stare dzbanki są duże, mają pojemność 4,2 litra, co oznacza, że po całkowitym napełnieniu są ciężkie. Po drugie, skoro są duże nie mieszczą się na drzwiach lodówki. A mam wyjątkowo dużą lodówkę, o szerokości 88 cm. Po trzecie- miejsce wlewania wody- w starych dzbankach jest taka klapko-zapadka. Irytująca rzecz. Każdorazowe napełnianie oznacza polewanie tejże klapki wodą, a co za tym idzie- robi się ona brzydka i matowa od osadu. W dzbanku Dafi jest totalnie inaczej. Nie ma drażniącej mnie klapki, tylko otwór który się odsuwa i zasuwa, i wcale go nie polewam. Dzbanek jest mały, a co za tym idzie lekki i poręczny, mieści się na drzwiach lodówki. Jedyne do czego mogę się przyczepić to mało precyzyjny i wyraźny kalendarz, przypominający o konieczności zmiany filtra. Ale nie przeszkadza mi on aż tak bardzo. 
Za to bardzo przekonują do wyboru Dafi koszty. Koszt filtra to około 7 zł. Podczas gdy filtr konkurencyjnej firmy B. to koszt około 15 zł. Filtr wystarcza na miesiąc, i przefiltrowuje około 150 litrów wody, czyli około 100 butelek. Policzcie sami :)
Jeśli chodzi o samo filtrowanie wody to producent podaje iż filtrowanie wody z kranu za pomocą dzbanka usuwa chlor, zanieczyszczenia pochodzenia mineralnego, osady, redukuje powstawanie kamienia w urządzeniach AGD. Opracowany przez Dafi skład zasypu filtrującego został dopasowany do polskiej wody, po to, by jak najskuteczniej ją oczyszczać. Dla niedowiarków mogę dodać, że zanim zaczęłam używać dzbanków filtrujących w ogóle, czajnik elektryczny odkamieniałam praktycznie co miesiąc. Teraz robię to raz na pół roku, i tylko z przyzwyczajenia, a nie z konieczności. Dlatego tym bardziej ucieszyłam, się gdy drugi taki dzbanek otrzymałam tydzień później, na spotkaniu poznańskich Blogiń. Dzięki temu jeden dzbanek został w domu, a drugi wywędrował do biura męża. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz