wtorek, 10 marca 2015

Coraz mniej czasu

Niebawem mam urodziny. Że o wieku kobiet się nie mówi, to wiadomo, więc przemilczę które. Jakoś tak się niestety składa, że w mojej rodzinie nie dane jest kobietom dożyć sędziwej starości.
Więc gdzieś tam kołacze mi się w głowie, że tak mało czasu mi zostało, że połowa już za mną. Gdzieś tam pod skórą czuję, że jeszcze nie dziś, nie jutro, nie za dwa lata i nie za pięć...ale czuję. I mimo całej wiary w Absolut jaką w sobie noszę, boję się, że nie zdążę. Nie zdążę wychować dzieci na porządnych ludzi, nie zdążę ich wykształcić, zatańczyć na ich weselach. Nie zdążę pomarzyć o czymś innym niż ich szczęście, nie zdążę zobaczyć cudów tego świata. Nie zdążę pożyć. Z jednej strony wcale mnie to nie martwi, bo w końcu to oni są dla mnie całym światem, spijam ich poranne uśmiechy wraz z kawą i zapisuję w pamięci. Z drugiej zaś strony świat ma tak wiele do zaoferowania, tyle chciałabym spróbować, zobaczyć, dotknąć, powąchać. Co nie znaczy, że będę to robiła kosztem czasu, który spędzam z nimi, czy energii, jaką mogłabym włożyć w zabawę w ich towarzystwie. Czytałam ostatnio kilka tekstów, z których wynikało, że szczęśliwa mama to mama z lekka egoistyczna, taka która potrafi znaleźć w ciągu dnia chwile dla siebie, w ciągu tygodnia dzień na zakupy lub wieczór na randkę z mężem, czy wyjście ze znajomymi. Nie mogę się z tym zgodzić, bo sama jestem najlepszym przykładem, że wcale tak nie trzeba. U fryzjera byłam rok temu, w kinie ponad 3 lata temu, na zakupy jeżdżę jak muszę i są to dla mnie tortury. Oczywiście, że nie będę wszystkich mierzyć jedną miarą. ale niech mi nikt nie próbuje wciskać, że jestem nieszczęśliwa, albo co gorsza, żebym spróbowała być szczęśliwa bez dzieci, męża i tego wszystkiego na co z zamysłem i odpowiedzialnością się zdecydowałam.
Internet jak papier, przyjmie wszystko...ma tylko tą dodatkową cechę, że nie zapomina. Jak myślicie czy miło będzie się czytało moim dzieciom za x lat, że mama była taaaka szczęśliwa gdy tylko mogła ich gdzieś podrzucić, żeby "odpocząć". Wolę, żeby został ślad, w ich głowach, sercach, wspomnieniach z tego jak byliśmy szczęśliwi razem. W otwartej dyskusji pojawiłyby się zapewne argumenty: " Mówisz tak, bo masz męża. Samotne mamy mają gorzej". Albo "Łatwo tak powiedzieć kiedy ma się wsparcie ze strony rodziców". Oczywiście, że jest mi łatwiej niż samotnej, mamie na bezludnej wyspie, ale szczęście nie bierze się ze wsparcia, tylko z chęci bycia szczęśliwym!
Ja mam coraz mniej czasu, żeby jak w zeszycie zapisać w sercach moich chłopców jak najwięcej wspólnych szczęśliwych chwil, żeby zbierać wszystkie momenty piękne jak kwiaty w jeden piękny bukiet. Nie chce zmarnować żadnego dnia na bycie "szczęśliwą" bez nich

1 komentarz:

  1. Ojej! Pierwszy chyba post, który mówi o moich też odczuciach. Może nie boję się tego, i czasem mi jest fajnie bez dzieci... Chwilkę ;) Ale nie nacieszyłam się jeszcze nimi wystarczająco, żeby tak bardzo mocno potrzebować być bez nich :) A wszędzie piszą, że trzeba jechać na wakacje bez dzieci i inne... A ja nawet nie mam takiej możliwości i dobrze mi z tym ;)

    OdpowiedzUsuń