poniedziałek, 1 października 2012

Żaden ze mnie Harry Potter

A. to straszliwy niejadek. Chociaż bardziej wybredniak, bo ilościowo źle nie jest, jednak spektrum dań uznanych za niego za zjadliwe jest niewielkie.
Od początku września wraz z paniami w przedszkolu prowadzilmy batalie pod tytułem - Obiad. Póki co klęska na pełnej linii. Małe sukcesy na polu śniadaniowym, bo chleb z masłem, to zdecydowany progres.
W związku z powyższym w poniedziałek, o mało nie podskoczyłam z radości na hasło- Adaś zjadł obiad!
Okazało się ze nie obiad, a deser po obiedzie, ale przynajmniej wysiedział przy stoliczku z dziećmi.
We wtorek usłyszałam- Adaś zjadł banana.
Pytam zatem głównego zainteresowanego:
M: I jak smakuje banan? Jest mięciutki i słodki, prawda?
A: Nie wiem.
M: ( konsternacja) Jak to nie wiesz? Pani mówiła że zjadłeś.
A: Ja nie, tylko taka mała małpka.
M: Aaaa...to może mała małpka zje w domu zupe dyniową?
A: Chyba nie.
M: A dlaczego?
A: Bo ta małpka została w przedszkolu.
M: A jak ja cie zaczaruje żebyś był małą małpką?
A: Ale tylko Pani Emelinka ma magicną lóscke! Ty nie umies! Ty nic magicnego nie umies!

1 komentarz:

  1. oj Mama... i poległaś na całej linii - nic to, trzeba ubrać się w skrzydełka, różdżka w garść i czaruj ;))

    OdpowiedzUsuń